Trudno było mówić o ładnym futbolu w pierwszej części, skoro władze nad piłką miał porywisty wiatr. Nie dziwi więc, że na boisku więcej było przypadku, niż składnej gry. Mimo to gospodarze odrobinę dłużej utrzymywali się przy piłce, ale to goście, a konkretnie Ariel Dziedzic, byli bliżej zdobycia gola. Newralgiczną okazała się 40. minuta meczu. Drugą żółta kartkę w meczu ujrzał Paweł Antkiewicz. Radziechowianie natychmiast skorzystali z okazji i po rzucie wolnym i zgraniu piłki przez Bogdana Salę akcję skutecznie wykończyła A.Dziedzic. Zaraz po przerwie Spójnia, nie bacząc na liczebne osłabienie, przypuściła szturm. Piłkarze Zbigniewa Janiszewskiego osiągnęli nawet przewagę, ale to przyjezdni zdołali podwyższyć wynik. Po stałym fragmencie gry futbolówkę uderzył „nożycami” Krzysztof Bąk. Golkiper Spójni – Rafał Jacak, sparował piłkę na słupek, ale wobec dobitki Bartosza Sali był bez szans. Nawet ten stracony gol nie powstrzymał zapędów gospodarzy. Nagrodą był gol kontaktowy debiutanta Grzegorza Gomółki, który wykorzystał zamieszanie przed bramką gości i huknął nie do obrony. Zrozumiałe, że tej sytuacji zespół z Landeka natarł z jeszcze większą determinacją. Ceną było całkowite odkrycie własnego przedpola. Przyjezdni często starali się, choć bez efektu kontrować, ale po jednym z wypadów szczęście było blisko. W 83. minucie faulowany w polu karnym był Dawid Setla. Strzał z „wapna” Bogdana Sali obronił R.Jacak.
info.sportowebeskidy.pl
Warto dodać iż postawa sędziego tego spotkania pozostawia wiele do życzenia,bo jeżeli zawodnikt gości przychodzi po meczu do szatnii Spójnii i przeprasza za jego sędziowanie to jednak o czymś świadczy.Słabo zgrana ,,trójka" z okręgu skoczowskiego,boczny pokzauje rzut rozny głowny mówi ze ,,piatka"dodajac że piłke wybili goście,warto także wspomniec o nieodgwizadnym ewidentnym rzucie karnym który na Tomku Wawrze.